poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 2

Uciekaj.
To była jedyna myśl w jego głowie. Nie czuł kompletnie nic, oprócz chęci ucieczki i strachu paraliżującego mu wszystkie kończyny. Ale musiał się ruszyć. Musiał iść. Tylko żeby się uwolnić, wystarczyło iść w inną stronę. Nie. Nie może tak myśleć. On się o tym dowie.
Obejrzał się za siebie i ścisnął mocniej różdżkę. Przełknął głośno ślinę i przyspieszył kroku. Serce waliło mu niczym młot, czuł jak krew pulsuje w jego żyłach. Szumiało mu w głowie. Uciekaj. To było zbyt wiele jak dla niego. Miał tylko szesnaście lat, nie mógł przecież…! Ktoś zawołał go po imieniu. Szedł przed siebie. Nie zatrzymywał się. Uniósł lekceważąco podbródek i wziął głęboki wdech.
Czas na przedstawienie…

Ginny otworzyła oczy i przeciągnęła się leniwie. Rozejrzała się po pokoju. Przez uchylone okno dał się słyszeć śpiew ptaków. Na dywan padała smuga słońca. Z jej prawej strony dochodziło ciche pochrapywanie. Dziewczyna przekręciła głowę i zobaczyła Hermionę, której włosy zajmowały dosłownie całą poduszkę.
Weasley, po cichu, żeby nie zbudzić śpiącej koleżanki, skierowała się do drzwi. Skrzywiła się lekko, kiedy deska skrzypnęła pod jej stopami. Przeczesała dłonią włosy i poprawiła koszulkę. Czuła się dziwnie. Jakby ten dzień był wyjątkowy, miał coś zmienić w jej życiu.
Zbiegła szybko po schodach. W domu wciąż było cicho, tylko z kuchni słyszała stłumione głosy. Stanęła w progu jej ulubionego pomieszczenia i do jej nozdrzy dotarł zapach jajecznicy. Molly Weasley obróciła się w jej kierunku, a Harry posłał jej ciepły uśmiech. Serce niebezpiecznie zakołatało. Przełknęła ślinę.
- Już wstałaś, kochanie – powiedziała mama. – Nalać ci herbaty?
- Tak, mamo, poproszę – Ginny uśmiechnęła się do rodzicielki i pocałowała ją w policzek, po czym usiadła tak, żeby móc swobodnie obserwować Harry’ego.
Ten obserwował każdy jej ruch. Czuła się niezręcznie w jego towarzystwie. Po raz pierwszy. Zawsze ją deprymował, teraz jednak obecność Pottera przytłaczała ją. Wierciła się niespokojnie na krześle.
Molly postawiła przed nią kubek z parującą herbatą i talerz z jajecznicą.
- Smacznego, kochanie – powiedziała.
- Dziękuję – Ginny posłała jej kolejny uśmiech. Kochała swoją mamę bezgranicznie. Zrobiłaby dla niej wszystko. Absolutnie wszystko.
Jednak w tym momencie Ginny miała ochotę wrzeszczeć na matkę, gdyż ta zostawiła ją sam na sam z Harrym. Przez jakiś czas panowała niezręczna cisza. Młoda Weasley nie potrafiła trzymać języka za zębami i zaczęła pleść trzy po trzy. Nie kontrolowała tego potoku słów i nie dawała Harry’emu dojść do słowa. Było jej strasznie głupio, ale nie umiała się powstrzymać. Potter patrzył na nią z leciutkim uśmiechem, a jego zielone oczy błyszczały wesoło. Ręce, w których trzymała sztućce, zaczęły drżeć, dlatego odłożyła je i schowała dłonie po stół.
To nic, że prawie nie tknęła posiłku, prawda?
Podskoczyła na krześle, kiedy do kuchni wpadł Ron. Spuściła głowę, a na jej piegowate policzki wpłynął rumieniec. Harry posłał jej rozbawione spojrzenie, które uchwyciła w ostatniej chwili. Miała ochotę krzyczeć. Dlaczego przebywanie w jego towarzystwie tak boli?
Jej starszy brat nałożył sobie na talerz dwie porcje jajecznicy i rozpoczął swobodną rozmowę na temat Qudditcha. Była mu za to wdzięczna, choć nie odzywała się wiele.
- Nie mogę uwierzyć w to, co się teraz dzieje – to Molly powiedziała, wchodząc do kuchni wraz ze swym mężem, Arturem.
- Ja też, Molly. Zastanawiam się, czy wyprawa na Pokątną to dobry pomysł – odparł na to ojciec Ginny.
Weasley aż podniosła się z krzesła, kiedy usłyszała tę wiadomość. Mogłaby się wyrwać z Nory choć na dzień? Zobaczyć Freda i Georga? Wspaniale!
Zniknąć w szarym tłumie, być tylko jedną z wielu?
Tak, to coś, czego potrzebowała.
- Idziemy na Pokątną? – zapytała podekscytowana, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wreszcie będzie mogła zobaczyć sklep swoich braci!
- To jeszcze stoi pod znakiem zapytania, Ginny – powiedział na to jej ojciec, ale mimowolnie się uśmiechnął. Nic tak nie cieszy rodzica, jak szczęście swoich dzieci.
- Panie Weasley, na pewno wszystko będzie w porządku – rzucił Harry, ukradkiem spoglądając na Ginny.
- Oby tak, kochanie – powiedziała Molly i pogłaskała po głowie Rona, który odsunął się od matki. – Co ty wyprawiasz? Jedz normalnie!
- Skontaktuję się z aurorami, wtedy będziemy mogli się bezpiecznie udać po zakupy – poinformował wszystkich Artur, dumnie wypinając pierś. Chrząknął cicho i wyszedł z kuchni.
Ginny po raz pierwszy od wielu dni poczuła szczęście. Nie tak wielkie, jakby chciała, ale wreszcie nie musiała wysilać się na udawany uśmiech.
Przecież o to prosiła, prawda?

Nie wiedziała, jak przetrwała tę podróż na Pokątną. Mało brakowało, a zostałaby w domu.
A to jedna rzecz, a to druga rzecz, a to trzecia rzecz. Aurorzy doprowadzali ją do szału. Kiedy już mieli ruszać, któryś zauważył, że coś jest nie tak, ale po chwili okazywało się, że jednak mogą bezpiecznie jechać. Ale znów coś było źle. I tak w kółko. Ginny rozbolała głowa, ale siedziała cicho, wepchnięta w fotel, między Hermioną i Kingsleyem.
To wszystko dla bezpieczeństwa Harry’ego, powtarzała sobie.
Ważne było, że w końcu znalazła się na Pokątnej. Tylko że nie tego się spodziewała. Ulica była szara i ponura, okna zabite dechami, a jedynym otwartym lokalem w zasięgu wzroku był sklep bliźniaków i Dziurawy Kocioł. Oj, nie ma mowy, żeby zdołała się schować. Chociaż…? Dla chcącego nic trudnego.
Z takim podejściem dziarskim krokiem weszła do sklepu, ignorując zupełnie jęki mamy na temat karygodnego podejścia Freda i Georga odnośnie bezpieczeństwa. Magiczne Dowcipy Weasleyów były, no cóż, inne. Wielki szyld wręcz prowokował Śmierciożerców do wparowania do sklepu, a budynek tryskał kolorami. Ginny nie dziwiła się matce, że tak zareagowała.
Aż sapnęła, kiedy stanęła w środku. Tyle osób widziała tylko w Wielkiej Sali podczas rozpoczęcia roku! Sklep wypełniał gwar rozmów, słychać było śmiechy, a co kilka minut coś wybuchało. Nigdzie nie mogła dostrzec braci. Półki uginały się od wynalazków, coś piszczało, skrzypiało i wydawało dziwne dźwięki. Ginny czuła się tu jak w innej bajce.
Wzruszyła ramionami i, nie czekając na resztę, wtopiła się w tłum czarodziejów.
Po kilku minutach przepychania bolały ją stopy, żebra i ramiona. Ale nie narzekała, bo w końcu Ginny znalazła małą alejkę, w której nie było nikogo.
Weszła tam bez zastanowienia i wzięła kilka oddechów. Postanowiła pooglądać przedmioty umieszczone na półkach. Znajdowały się tu różne pobite flakony, podarte książeczki i różne inne zużyte lub zniszczone wynalazki jej braci. Tak, dobrze trafiła. Tutaj na pewno nikt nie zajrzy.
Usiadła na podłodze i przymknęła oczy. Nie mogła się zrelaksować, bo wciąż słyszała rozmowy, śmiechy i wybuchy. Ale wreszcie mogła chociaż odrobinę odetchnąć. Obecność Harry’ego… To było dla niej zbyt wiele. Zrozumiała to szybko i wiedziała, że nie uda jej się przestać go kochać. Nawet jeśli bardzo by chciała…
Łza spłynęła po jej policzku…
Nie, stop. Przypomniała sobie słowa Billa. Znajdziesz jeszcze kogoś, przy kim zupełnie zapomnisz o Harrym. Tak, Bill miał rację. Szybko otarła łzy i po prostu wsłuchała się w rozmowy.
Po kilkunastu minutach zamyśliła się i zaczęła wyobrażać sobie życie bez Voldemorta. Harry należałby tylko do niej. Najpierw zaczęliby się spotykać jako para. Potem skończyliby szkołę, a Potter oświadczyłby się jej. Oczywiście, przyjęłaby pierścionek. Wzięliby ślub, a ona włożyłaby piękną białą suknię. Urodziłaby mu trójkę dzieci, wychowaliby je, posłali do Hogwartu. A potem… Potem po prostu starzeliby się u swojego boku, codziennie dzieląc się szczęściem i miłością.
Westchnęła cicho i uśmiechnęła się do swoich marzeń. Tak, zawsze warto marzyć. Tego uczyli ją rodzice.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że ktoś tu jest – usłyszała cichy, ale przerażająco lodowaty głos, jasnowłosego chłopaka.
Serce podskoczyło jej do gardła, a ręka bezwiednie zacisnęła się na różdżce. Ginny nie lubiła, kiedy ktoś pojawiał się znikąd.
Szybko wstała i otrzepała ubranie. W spranych dżinsach i wyblakłym swetrze nie prezentowała się zbyt wspaniale. Co innego chłopak. Był wysoki, ubrany w świetnie skrojony garnitur. Miał bardzo jasne włosy i szare oczy. Jego blada skóra kontrastowała z czernią ubrania. Czuła się przy nim malutka. Nijaka.
Spojrzał na nią z góry. No tak, przecież sięgała mu ledwie do brody. Uniósł brew.
- Nic nie szkodzi. I tak już miałam iść – wymamrotała i chciała go wyminąć.
Zapach jego perfum owionął ją całą. Podniosła na niego wzrok i zdała sobie sprawę, że przecież go znała. Że ten chłopak był ledwo rok starszy i chodził do Hogwartu. Nie mogła jednak przypomnieć sobie jego nazwiska, ale instynkt podpowiadał jej, że był ze Slytherinu.
Był podobny do kogoś, tylko nie umiała przypomnieć sobie, do kogo. Jednocześnie czuła, że nie powinna tego wiedzieć.
- Uważaj na niego – usłyszała ten sam cichy i lodowaty głos za sobą. Dreszcz przebiegł jej po plecach. Odwróciła się powoli.
Najwyraźniej chłopak dokładnie wiedział, kim ona była.
- Na kogo mam uważać? – zdenerwowała się.
Posłał jej leciutki uśmiech, ale nie dojrzała tego uśmiechu w jego oczach.
- Już ty dobrze wiesz, na kogo.
Zmarszczyła brwi i opuściła ramiona. Była bezsilna, bo chłopak bez słowa odwrócił się i odszedł. Chciała go zawołać, ale przecież nie wiedziała, jak się nazywa.
Znów dreszcz przebiegł jej po plecach. Jasnowłosy chłopak wiedział, kim ona jest, znał dobrze jej rodzinę i przyjaciół, a nawet, jak się okazywało, wrogów. Tylko skąd? Do tej pory był dla niej tylko jednym z wielu chłopaków ze Slytherinu. Przypomniała sobie jego twarz, kiedy czasem mijała go na korytarzu, ale nie umiała przypisać do niej nazwiska.
Przerażał ją.
Znów poczuła się samotna. I ponownie zatęskniła do jej jedynego przyjaciela z dzieciństwa.
Tom Riddle ją rozumiał.

A co by było, gdyby mogła z nim jeszcze raz porozmawiać?

Ja pierdzielę, ale obsuwa. Miałam dodać rozdział dwa tygodnie temu, ale wyjechałam do babci na tydzień i nie miałam dostępu do Internetu, a potem ostatnie dni wakacji i, no cóż, po prostu nie chciało mi się pisać. Przepraszam.
Rozdział nie jest jakiś-tam z górnej półki, ale myślę, że jako tako wprowadza do tej właściwej fabuły.
Zapowiedź trójki pojawi się na dniach, bo rozdział jest już w połowie napisany.
Strasznie dziękuję ze te miłe słowa pod Jedynką. Nawet nie wiecie, jak to motywuje ;*

15 komentarzy:

  1. Muszę przyznać że całkiem fajne, naprawdę.
    Opowiadanie wciaga szczególnie że pokazujesz inną Ginny niż myślałam.
    podobają mi się ciekawe opisy jak i również postacie, które kreujesz.
    I te przemyślenia panny Weasley. Czyżby Tom naprawdę był dla niej aż taki ważny? Nawiązuje do końcówki jaką ukazałaś i naprawdę mnie zaintrygowała. Podoba mi sie również urokliwy szablon pasujący do opowiadania.

    pozdrawiam serdecznie.
    [www.wybranka-losu.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa :) Cieszę się, że udało mi się pokazać inną Ginny - właśnie o to mi chodziło :)
      No Tom odegra tutaj dość dużą rolę :D

      Usuń
  2. Uwielbiam.
    Te Twoje opowiadanie wciągnęło mnie już po pierwszym rozdziale. Myślałam, że nigdy nie dodasz drugiego, a tu bęc! W moje skromne imieniny!
    Umiesz tak jakoś dobrze napisać końcówkę, że aż chce się więcej. Wyłapałam chyba tylko jedno powtórzenie, ale kto by się tym przejmował? Ważne, że masz talent.

    Życzę motywacji do dalszych działań i czekam z niecierpliwością na już trzeci rozdział.
    Pozdrawiam,
    Szmaragda, xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, spóźnione, ale - wszystkiego najlepszego z okazji imienin! :) Cieszę się, że zrobiłam Ci prezent :D
      Nawet nie śmiałam myśleć w ten sposób, że moje opowiadanie zaciekawia :D Aczkolwiek bardzo dziękuję za miłe słowa :D

      Usuń
  3. W końcu do Ciebie dotarłam ;)
    Prolog to był niesamowity - naprawdę. Tyle było w nich emocji. Nie podoba mi się jednak, że Ginny jest nieszczęśliwa na starość (własnie prolog powinien przestawiać to co było przed wydarzeniami z opowiadania, a nie po).
    Samo opowiadanie jak na razie pokazuje bardzo kanoniczną Ginny. Zakochana po uszy w Harrym i szukająca pocieszenia w ramionach innego. Zazwyczaj Deana. Jednak ciągle myśli o Harrym. Czuje się też odrzucona, bo zawsze chciała być w świętej trójce, a tak naprawdę nigdy nie była. Hemriona jak widać przychodziła do niej jak tylko nie miała innego wyjścia, o czym ruda się już przekonała i nawet jej nie słucha.
    Chociaż w tym drugim rozdziale widać, ze HArry jest zainteresowany Ginny. Patrzy na nią ukradkiem, uśmiecha się. Przecież wcześniej w kanonie jak nie zwracał na nią zbytniej uwagi, to ją po prostu olewał ;)
    Jak na razie nie widać nawiązania do Dracona i bardzo dobrze. To musi wyjść spontanicznie, a nie jak grom z jasnego nieba. Ale czekam z niecierpliwością na tę chwilę ;)
    Cieszę się też, że Ginny ma też inne zajęcie niż myślenie o Harrym, ale że chce odtrącić od barta Fleur, to już mi się nie podoba ;P Mimo wszystko bardzo ją lubię (choć w 4 klasie przestawiona jest troszeczkę nie za bardzo, choć i tak lepiej od swoich rówieśniczek). Jest w niej tez inteligencja - nie sam wygląd ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam tak zacząć opowiadanie, żeby już na starcie było wiadomo, że Ginny jest nieszczęśliwa.
      Jeśli chodzi o Hermionę, to w każdym opowiadaniu ona i panna Weasley są przyjaciółkami - chciałam, żeby chociaż mój blog się czymś wyróżniał :D
      Potrzebuję tutaj zainteresowania Harry'ego, dlatego tak powolutku będę to wprowadzać :D
      Hahaha no tak, Ginny przecież nie przepadała za Fleur :D
      Dziękuję za miłe słowa :D

      Usuń
  4. Ooo wspominka o dzienniku Riddle'a, czyżby coś się szykowało? Kurcze no nie powiem, to by było coś ;)
    "Tajemniczy" ślizgon w sklepie i to nie tak arogancki jak możnaby się spodziewać. Ostrzeżenie z jego strony- całkiem miła rzecz.
    Czekam na kolejny i jak znajdziesz chwilę, to u mnie rozdział ;)
    Pozdrawiaam
    [malfoy-issue]

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam tu przez katalog, a że lubię Ginny, postanowiłam wpaść ^^.
    Historia zaczyna się całkiem obiecująco. Czytałam już kilka opowiadań z tym paringiem, w sumie nie mam nic przeciwko, o ile oczywiście będzie to paring logicznie umotywowany (bo to jednak dwie bardzo różniące się między sobą postacie, a ja ogólnie nie lubię, jeśli niekanoniczne paringi nie są logicznie poprowadzone i wyjaśnione).
    Teraz jeszcze odcinki wakacyjne, ale nie mam nic przeciwko. Lubię, kiedy mogę poczytać o jakimś życiu postaci nie tylko w murach Hogwartu, ale i właśnie coś o rodzinie i tego typu drobiazgach. Niby błahostki, ale jednak budują klimat.
    W sumie widać u ciebie, że Ginny myśli tęsknie o Harrym, żałuje, że on traktuje ją po prostu jako siostrę najlepszego przyjaciela. To jest dość kanoniczne.
    Zastanawiam się, czy ten chłopak w sklepie to Malfoy, ale nieco mnie zdziwiło, że Ginny go nie rozpoznała. Myślałam, że kogo jak kogo, ale Draco to powinna kojarzyć. No chyba, że nas zaskoczysz i to jednak ktoś inny, ale jakoś nie sądzę.
    Ogólnie podobało mi się. Może z tego wyjść całkiem przyjemna historia.
    [grant-w-hogwarcie]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się wyjaśni, spokojnie :D
      Dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń
  6. Zapowiada się ciekawie, dlatego pozwoliłam sobie na zaobserwowanie bloga.
    Zazwyczaj nie przepadam za postacią Ginny, ale jeśli chodzi o Twoje opowiadanie to przeczuwam, że będzie inna niż w książce pani Rowling. Oby.
    P.S.
    Całkowicie się z Tobą zgadzam, Colin Morgan jest idealny do roli Harry'ego Pottera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wreszcie znalazłam bratnią duszę! Boże, dziewczyno, już Cię lubię :D Colin jest idealny <3 Po prostu perfekcyjny :D
      Dziękuję za miłą opinię :D

      Usuń
  7. Uwielbiam wątki w których Malfoy ugania się za Hermioną albo za Ginny i cieszę się, że podjęłaś ten drugi wątek, bo jest ich stanowczo za mało! Fajnie piszesz, przyjemnie się czyta, oby tak dalej :) Teraz tylko czekam na kolejny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ani Ginny, ani Draco nie będą się za sobą uganiać :D Raczej uciekać :D
      Dziękuję za miłe słowa :D

      Usuń
  8. Rozdział bardzo mi się podobał ;D
    Zastanawiam się kim jest ten chłopak ze sklepu?
    P.S Niech Ginny nie będzię z Harrym, błagam !

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy