niedziela, 21 lipca 2013

Prolog


James Arthur – Impossible

Rozciągał się przed nią wspaniały widok. Pomarańczowo-złote słońce chowało się za srebrną linią horyzontu. Morze było dziś niespokojne. Czasem nad jej głową zaskrzeczała biała mewa. Pokonała wolno ostatnie metry dzielące ją od wody. Rozgrzany słońcem piasek drażnił zmęczone nogi. Syknęła cicho, gdy lodowata woda dotknęła jej skóry. Zadrżała, gdy powiał wiatr. Wielkie bałwany pieniły się u jej stóp.
Poczuła jego obecność. Po raz setny, tysięczny tego dnia. Dzisiejszy wieczór nie różnił się niczym od poprzedniego. Wciąż była sama, wciąż drżała, wciąż czekała na śmierć. Czekała też na niego, choć wiedziała, że nie ma po co. On nie przyjdzie. Nie było go wczoraj, nie zjawi się dzisiaj, nie przybędzie jutro. Nie zobaczy go nigdy więcej.
Siwe włosy rozwiał wiatr. Czas wracać. Nie miała tutaj czego szukać. Łza spłynęła po jej pooranym zmarszczkami policzku, a ona otarła ją drżącą dłonią. Jeszcze jeden raz spojrzała na zachód słońca i przypomniała sobie silne ramiona, które ją otaczały, szare oczy, które tak uwielbiała, śmiech, którego mogła słuchać cały czas, zapach, który pamiętała mimo upływu czasu. Jeszcze jeden raz głośno zaszlochała, kiedy ogarnęła ją ciemność.
Tak było codziennie. Ale nie mogła przestać go wspominać. Chciała o nim zapomnieć, ale jednocześnie pragnęła pamiętać.
To się zdarzyło tak dawno temu. Tyle lat minęło, tak krótko to trwało. Próbowała oszukać przeznaczenie i została ukarana przez los. Gdyby mogła cofnąć się do tamtych dni… Choć raz, jeden jedyny raz, przeżyć wszystko od początku, mieć go u swego boku, mieć nadzieje, marzenia. Chciała, żeby przez jeszcze jeden dzień to on grał główną rolę w jej życiu. Jak kiedyś.
Odwróciła się powoli i ruszyła piaszczystym brzegiem. Przeszła kilka metrów i mogła nałożyć stare buty. Jeszcze jeden zakręt na betonowej ścieżce i już widziała biały płot. Pchnęła furtkę i znalazła się w miejscu, w którym spędziła kilkadziesiąt lat. Nieduży domeczek z czerwonym dachem i kolorowymi kwiatami na parapetach. Ciągle je pielęgnowała, lecz nie miała dla kogo. Usiadła w wysłużonym bujanym fotelu i jeszcze raz spojrzała na morze. Jakby to miał być jej ostatni raz. Zamknęła oczy. Zobaczyła jego twarz. Znów gorzko zapłakała.
Wbrew pozorom powinna być szczęśliwa. Miała po nim pamiątkę. Ale to nigdy nie zwróciło jej miłości ukochanej osoby. Przeznaczenie wybrało ją na swoją ofiarę. Wyszła za odpowiedniego mężczyznę, urodziła mu gromadkę dzieci. Czyli zrobiła wszystko to, co do niej należało. Zapomniała o jednej rzeczy.

Zapomniała być szczęśliwą.

Przyznam szczerze, że jestem zadowolona z prologu. Wyszedł dokładnie tak jak chciałam.
Całuski,
A.

4 komentarze:

  1. Nie mam pojęcia, o czym będzie to opowiadanie, ale już mi się podoba. I jeszcze piosenka James'a Arthura! Świetne wyczucie.
    Informuj mnie o nowych rozdziałach na szmaragdovva.blogspot.com.
    Pozdrawiam,
    Szmaragda, xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze, jestem zakochana w piosence, którą dałaś jako podkład ^^. Po drugie, cieszę się, że to kolejny blog o Ginny&Draco, bo ostatnio naprawdę polubiłam tę parę :).
    Po trzecie, nienawidzę komentować prologów, jak każdy, ale postaram się napisać w miarę konstruktywny komentarz ;p.
    Prolog ładnie opisany i... podoba mi się Twój styl: nie ma niczego za mało, ani za dużo, znalazłaś idealny środek i dzięki temu przyjemnie się czytało te kilkadziesiąt wersów :).
    Poza tym, niesamowicie smutny i melancholijny ten tekst i w pewnym momencie chyba nawet łzy stanęły mi w oczach...
    Już się nie mogę doczekać tego, w jaki sposób opiszesz ich historię ^^.
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początek - bardzo się cieszę, że moje opowiadanie ci się podoba, mam nadzieję, że będzie tak dalej ;).
    A po drugi początek chciałam przyznać, że cię podziwiam za to, że ustaliłaś sobie limit rozdziałów i nie masz zamiaru robić z tego Mody na Sukces. Ja sama nie potrafię się do tego zmusić, od kiedy stworzyłam bohaterkę, którą tak bardzo lubię.
    No, ale ja tu gadam o głupotach, a prolog sam się nie skomentuje. Nie dziwię się, że ci się podoba, bo( według mnie) jest naprawdę, naprawdę dobry ;). Pomijając fakt, że całość jest ładnie napisana to osobiście uwielbiam takie opowieść, które źle się kończą. Może nie tyle źle co nie tak, jakby nasz główny bohater tego chciał.
    Jak to w prologu, wiele akcji nie ma dlatego nie będę ci tu miejsca zajmować głupota. Powiem tylko, że scena nad morzem bardzo mi się podobała, a samo rozpoczęcie prologu od końca całej historii również na plus.
    Zaraz dodaję do linek, obserwuję i biorę się za kolejny rozdział ;)
    [malfoy-issue.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację powinnaś być dumna z tego prologu.
    Jest po prostu cudowny! A ja już kocham to opowiadanie ;D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy