James Arthur – Impossible
Rozciągał się przed nią
wspaniały widok. Pomarańczowo-złote słońce chowało się za srebrną linią
horyzontu. Morze było dziś niespokojne. Czasem nad jej głową zaskrzeczała biała
mewa. Pokonała wolno ostatnie metry dzielące ją od wody. Rozgrzany słońcem
piasek drażnił zmęczone nogi. Syknęła cicho, gdy lodowata woda dotknęła jej
skóry. Zadrżała, gdy powiał wiatr. Wielkie bałwany pieniły się u jej stóp.
Poczuła jego obecność. Po raz
setny, tysięczny tego dnia. Dzisiejszy wieczór nie różnił się niczym od
poprzedniego. Wciąż była sama, wciąż drżała, wciąż czekała na śmierć. Czekała
też na niego, choć wiedziała, że nie ma po co. On nie przyjdzie. Nie było go
wczoraj, nie zjawi się dzisiaj, nie przybędzie jutro. Nie zobaczy go nigdy więcej.
Siwe włosy rozwiał wiatr. Czas
wracać. Nie miała tutaj czego szukać. Łza spłynęła po jej pooranym zmarszczkami
policzku, a ona otarła ją drżącą dłonią. Jeszcze jeden raz spojrzała na zachód
słońca i przypomniała sobie silne ramiona, które ją otaczały, szare oczy, które
tak uwielbiała, śmiech, którego mogła słuchać cały czas, zapach, który
pamiętała mimo upływu czasu. Jeszcze jeden raz głośno zaszlochała, kiedy
ogarnęła ją ciemność.
Tak było codziennie. Ale nie
mogła przestać go wspominać. Chciała o nim zapomnieć, ale jednocześnie pragnęła
pamiętać.
To się zdarzyło tak dawno temu.
Tyle lat minęło, tak krótko to trwało. Próbowała oszukać przeznaczenie i
została ukarana przez los. Gdyby mogła cofnąć się do tamtych dni… Choć raz,
jeden jedyny raz, przeżyć wszystko od początku, mieć go u swego boku, mieć
nadzieje, marzenia. Chciała, żeby przez jeszcze jeden dzień to on grał główną
rolę w jej życiu. Jak kiedyś.
Odwróciła się powoli i ruszyła
piaszczystym brzegiem. Przeszła kilka metrów i mogła nałożyć stare buty.
Jeszcze jeden zakręt na betonowej ścieżce i już widziała biały płot. Pchnęła
furtkę i znalazła się w miejscu, w którym spędziła kilkadziesiąt lat. Nieduży
domeczek z czerwonym dachem i kolorowymi kwiatami na parapetach. Ciągle je
pielęgnowała, lecz nie miała dla kogo. Usiadła w wysłużonym bujanym fotelu i
jeszcze raz spojrzała na morze. Jakby to miał być jej ostatni raz. Zamknęła
oczy. Zobaczyła jego twarz. Znów gorzko zapłakała.
Wbrew pozorom powinna być
szczęśliwa. Miała po nim pamiątkę. Ale to nigdy nie zwróciło jej miłości
ukochanej osoby. Przeznaczenie wybrało ją na swoją ofiarę. Wyszła za
odpowiedniego mężczyznę, urodziła mu gromadkę dzieci. Czyli zrobiła wszystko
to, co do niej należało. Zapomniała o jednej rzeczy.
Zapomniała być szczęśliwą.
Przyznam szczerze, że jestem zadowolona z prologu. Wyszedł dokładnie tak jak chciałam.
Całuski,
A.
Nie mam pojęcia, o czym będzie to opowiadanie, ale już mi się podoba. I jeszcze piosenka James'a Arthura! Świetne wyczucie.
OdpowiedzUsuńInformuj mnie o nowych rozdziałach na szmaragdovva.blogspot.com.
Pozdrawiam,
Szmaragda, xoxo
Po pierwsze, jestem zakochana w piosence, którą dałaś jako podkład ^^. Po drugie, cieszę się, że to kolejny blog o Ginny&Draco, bo ostatnio naprawdę polubiłam tę parę :).
OdpowiedzUsuńPo trzecie, nienawidzę komentować prologów, jak każdy, ale postaram się napisać w miarę konstruktywny komentarz ;p.
Prolog ładnie opisany i... podoba mi się Twój styl: nie ma niczego za mało, ani za dużo, znalazłaś idealny środek i dzięki temu przyjemnie się czytało te kilkadziesiąt wersów :).
Poza tym, niesamowicie smutny i melancholijny ten tekst i w pewnym momencie chyba nawet łzy stanęły mi w oczach...
Już się nie mogę doczekać tego, w jaki sposób opiszesz ich historię ^^.
Pozdrawiam! ;*
Na początek - bardzo się cieszę, że moje opowiadanie ci się podoba, mam nadzieję, że będzie tak dalej ;).
OdpowiedzUsuńA po drugi początek chciałam przyznać, że cię podziwiam za to, że ustaliłaś sobie limit rozdziałów i nie masz zamiaru robić z tego Mody na Sukces. Ja sama nie potrafię się do tego zmusić, od kiedy stworzyłam bohaterkę, którą tak bardzo lubię.
No, ale ja tu gadam o głupotach, a prolog sam się nie skomentuje. Nie dziwię się, że ci się podoba, bo( według mnie) jest naprawdę, naprawdę dobry ;). Pomijając fakt, że całość jest ładnie napisana to osobiście uwielbiam takie opowieść, które źle się kończą. Może nie tyle źle co nie tak, jakby nasz główny bohater tego chciał.
Jak to w prologu, wiele akcji nie ma dlatego nie będę ci tu miejsca zajmować głupota. Powiem tylko, że scena nad morzem bardzo mi się podobała, a samo rozpoczęcie prologu od końca całej historii również na plus.
Zaraz dodaję do linek, obserwuję i biorę się za kolejny rozdział ;)
[malfoy-issue.blogspot.com]
Masz rację powinnaś być dumna z tego prologu.
OdpowiedzUsuńJest po prostu cudowny! A ja już kocham to opowiadanie ;D