niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 1


Był ciepły sierpniowy wieczór. Słońce powoli chowało się za horyzontem, a wiatr wprawiał w ruch zielone jeszcze liście. Co jakiś czas dało się słyszeć skrzeczenie wron. Na niebie nie było ani jednej chmurki.
Dzień jak co dzień. Ginny spędziła większość czasu na podwórku, odgnamiając ogród. I tak nie miała nic lepszego do roboty. Nawet mimo tego, iż Hermiona przyjechała zaledwie dwa dni wcześniej. Nie dogadywały się zbytnio. Ona i Ron zamykali się w pokoju na górze i rozmawiali przyciszonymi głosami, a kiedy Ginny wchodziła do środka, rozmowa natychmiast ustawała. Dziewczyna rozumiała, że nie jest mile widzianym gościem w pokoju brata, więc szybko zaprzestała takich wizyt.
Kiedyś, gdy była młodsza, próbowała zaprzyjaźnić się z Hermioną, jednak ta zawsze wymawiała się nawałem nauki, brakiem czasu lub po prostu znikała gdzieś z Harrym i Ronem. Ginny od zawsze próbowała wkręcić się do ich małej „paczki”, tylko że nigdy jej się to nie udało. Myślała, że był taki czas w czwartej klasie, kiedy czuła się przez nich akceptowana. Ale szybko wyzbyła się tej myśli, kiedy Hermiona przyjechała do Nory.
Ginny nauczyła się żyć z uczuciami do Harry’ego i już nie rumieniła się na jego widok, dlatego tym lepiej znosiła długie godziny ćwiczeń w Pokoju Życzeń w czwartej klasie. Odkąd tylko zobaczyła Pottera po raz pierwszy, wiedziała, że jest w nim zakochana. A miała przecież tylko dziesięć lat! I nawet mimo upływu czasu, to uczucie w niej przetrwało, tylko potęgowane przelotnymi uśmiechami Harry’ego, które kierował w jej stronę.
W czwartej klasie czuła się częścią czegoś ważnego. Czuła, że ma przyjaciół. Czuła nawet, że Harry może zwróci na nią uwagę. Wydawało jej się, że ten sławny Potter wreszcie się w niej zakocha. Niestety, to uczucie szybko zniknęło, kiedy po zamku rozniosła się plotka, iż Złoty Chłopiec spotyka się z Cho Chang. Ileż to nocy Ginny przepłakała! Char, jej przyjaciółka, dobrze wiedziała, co się z nią dzieje. I tylko ona jedyna wiedziała, co siedzi w głowie młodej panny Weasley. Na szczęście krótki związek Cho i Harry’ego nie przetrwał. Jeszcze wtedy czuła nadzieję, że może jednak, może kiedyś, on zwróci na nią uwagę.
Po przygodzie w Ministerstwie Magii była niemal pewna, że są sobie pisani. Częściej rozmawiali, nawet na posiłkach w Wielkiej Sali chłopak zajmował miejsce obok niej. Dużo czasu spędziła, słuchając tego, jak mocno Harry tęskni za Syriuszem. Sama odczuła jego brak, bo Black był wobec niej bardzo sympatyczny i zawsze starał się poświęcić jej choć dwie minuty. Jednak jej kontakt z Potterem urwał się w wakacje. Wysłała do niego list i długo czekała na odpowiedź, która nie nadeszła. Znów zamknęła się w sobie.
Mama pozwoliła jej odwiedzić Char. Spędziła u swojej najlepszej przyjaciółki cały tydzień i bawiła się świetnie. Rodzice Charlotte byli po rozwodzie i dziewczyna mieszkała w wielkiej willi na obrzeżach Londynu ze swoją matką. Char zadbała o to, by Ginny się nie nudziła. Akurat wtedy pani Black*, mama Char, zaprosiła swoje siostry wraz z pociechami. Przyjaciółka Weasley miała mnóstwo kuzynów i ta bawiła się świetnie, zapominając o tym, że rodzina Char to mugole.
Matka Charlotte, Cirilla Black, była blondynką średniego wzrostu. Miała ciemne oczy i zawsze pięknie się ubierała. W świecie mugoli była kimś znanym, więc musiała się dobrze prezentować. Mając dwadzieścia lat poślubiła dalekiego krewnego Syriusza, Barlowa Blacka. Nie układało im się, Cirilla żyła w strachu, szczególnie od momentu, w którym Barlow powiedział jej o Lordzie Voldemorcie. Kobieta podjęła decyzję o rozwodzie i zabrała ukochaną córkę. W roku 1984 dowiedziała się o śmierci byłego męża. Podobno zginął z ręki Śmierciożercy. Niestety, nie miała okazji pożegnać się z byłym mężem, bo ciała nigdy nie odnaleziono. Cirilli najbardziej było szkoda małej Charlotte.
Ginny poznała niemal całą rodzinę Char. Cieszyła się, że może spędzić czas z kimś innym niż Ronem i bliźniakami. To była całkiem przyjemna alternatywa. Lecz tydzień minął szybko i dziewczęta były zmuszone się pożegnać. Gorąco obiecały sobie, że pozostaną w kontakcie i spotkają się jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego.
Ginny akurat czytała magazyn o qudditchu, kiedy do jej pokoju wpadła Hermiona i zaczęła wyrzucać z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Rudowłosa udawała, że słucha wywodu starszej koleżanki i co jakiś czas kiwała głową. Kiedy Hermiona wzięła jakąś książkę do ręki, Ginny po cichu opuściła pokój. Nie lubiła takich sytuacji. Znów zaczynała czuć, że może uda jej się zaprzyjaźnić z Granger. I znów miałaby okazję, żeby przekonać się, jak niewiele dla niej znaczy.
Zeszła na dół. Usłyszała charakterystyczne pohukiwania sowy. U stóp schodów zauważyła klatkę z Hedwigą, miotłę Harry’ego i jego bagaże. Zmarszczyła brwi. Serce zabiło jej szybciej.
- Przyjechał Harry? – zawołała.
Molly Weasley wyjrzała z kuchni ze zdziwioną miną.
- Wiedziałabym, że Harry jest w moim domu – powiedziała.
- Na pewno? – zapytał ktoś za plecami Ginny.
Dziewczyna odwróciła się błyskawicznie. Harry stał przed nią. On, prawdziwy. Nie ten z jej snów. Rzuciła mu się w ramiona i mocno przytuliła, jakby chciała sprawdzić, że jest realny. Wciąż był wysoki, chudy. Wciąż miał zmierzwione czarne włosy. Wciąż zza przydługiej grzywki widać było bliznę w kształcie błyskawicy. Wciąż kolana jej się uginały na widok tych zielonych oczu w kształcie migdałów.
- Cześć, Ginny – rzucił chłopak ze śmiechem.
Odsunęła się od niego i spłonęła rumieńcem. Zareagowała zbyt impulsywnie. Ale on tylko stał i się uśmiechał. Jakby widzieli się wczoraj.
- Harry!
Hermiona trąciła ją ramieniem i zarzuciła Harry’emu ręce na szyję.
- Czemu nie odpisywałeś na moje listy? Czy ty wiesz, jak ja się o ciebie martwiłam? Jak ci minęły wakacje? Jak się czujesz? Co tu w ogóle robisz? – zasypała go gradem pytań. Harry skrzywił się nieznacznie.
- Daj mu odetchnąć – rzucił Ron, nonszalancko opierając się o ścianę. Bez słowa podszedł do przyjaciela i uścisnął mu rękę. – Jak się trzymasz, stary?
- Bywało lepiej – Harry wzruszył ramionami. Popatrzył znacząco na Hermionę i Rona. – Muszę wam o czymś powiedzieć – zniżył głos.
- Później, później! Dajcie chłopakowi zjeść, Ronald, idź zrób herbatę! – zarządziła Molly, lekko rozgniewanym głosem. Podeszła do Harry’ego i objęła go ramieniem. – A ty chodź, kochanie, na pewno jesteś zmęczony…
Wszyscy udali się do kuchni. Ron i Hermiona wciąż się o coś sprzeczali, a Ginny uciekła do ogrodu. Nie chciała im przeszkadzać.
Przeszła kilka kroków i za starym dębem odnalazła ścieżkę, która prowadziła nad strumyk. Usiadła na wielkim, płaskim głazie i wpatrywała się w wodę. Wzięła głęboki wdech i powtarzała sobie: „Nie pozwól sobie na emocje, nigdy nie będziecie razem, daj sobie spokój”.
Zaczynała trząść się z zimna, kiedy czarna sówka usiadła obok niej. Poznała ją od razu. To sowa Deana Thomasa. Uśmiechnęła się lekko. Korespondowali od początku sierpnia i naprawdę czuła jakąś więź z tym chłopakiem. Czytając list od niego, nie mogła powstrzymać uśmiechu na twarzy…

Dni mijały spokojnie.
Ginny codziennie czytała listy od Deana Thomasa, usiłując wmówić sobie, że to jest właśnie to, na co tak długo czekała. Miłość. Tak bardzo jej pragnęła, że niemal udało jej się odwrócić myśli od Harry’ego. Jednak ciężko było nie myśleć o Potterze, kiedy mijali się niemal co pięć minut, kiedy on zagadywał ją na byle jaki temat, kiedy grali w Qudditcha, kiedy widziała ten błysk w jego zielonych oczach. Wtedy wszystko wracało ze zdwojoną siłą. A ona ze zdwojoną siłą musiała przekonywać siebie, że to Dean Thomas jest tym, na kogo czekała.
Bezskutecznie.
Pewnego sierpniowego wieczoru do Nory wpadł Bill, a za nim roześmiana Fleur. Ginny była zazdrosna o Francuzkę. To takie głupie, takie dziecinne, a jednak bała się, że piękna wila odbierze jej ukochanego brata. Tak długo czekała na wakacje, żeby tylko móc spędzić więcej czasu z Billem, tymczasem on zdawał się nie mieć tego czasu. Przychodził do domu raz na kilka dni, zjadał obiad i znikał.
Tęskniła za nim.
Tego wieczoru szczęście sprzyjało Ginny, bo Ron i Harry zagadali Fleur, więc chcąc nie chcąc, Bill nie miał co ze sobą zrobić. Dziewczyna po kolacji dyskretnie wzięła go pod rękę i wyprowadziła na zewnątrz. Nie mówili dużo, ich nogi same wiedziały, w którą stronę iść. Ściemniało się. Już po kilku minutach stali nad wartkim strumykiem, którego szum zagłuszał cykanie świerszczy.
Usiedli na płaskim głazie i zaczęli rozmawiać. Tak jak kiedyś. I nagle te wszystkie lęki wydały się Ginny bezpodstawne. Przecież miała tuż obok swojego ukochanego brata! Czego ona tak się obawiała?
- Gin, co się dzieje? – zapytał w pewnym momencie Bill. Przechylił głowę w prawo i zmrużył czekoladowe oczy. Kiedy tak robił, Ginny wiedziała, że nie uda jej się go okłamać.
Westchnęła i spuściła wzrok.
- Ja… sama nie wiem – przyznała szczerze. I nagle wybuchła. Wszystko to, co chciała powiedzieć, a nie mogła. Wszystkie uczucia, które tak długo skrywała. Wreszcie nie musiała się niczego bać. – Kocham go, Bill. Wiem, że może jestem jeszcze zbyt młoda, żeby mówić o miłości, ale ja cieszę się nawet z tych kilku sekund, kiedy on ze mną rozmawia. To chore, sama siebie pogrążam, ale nic na to nie poradzę. On nigdy nie zobaczy we mnie kogoś, kogo ja w nim widzę. Dla niego zawsze będę tylko młodszą siostrą najlepszego przyjaciela, którą kiedyś uratował w Komnacie Tajemnic. Staram się, naprawdę, staram się to przezwyciężyć, ale to silniejsze ode mnie.
Oddychała głęboko. Ramiona zaczęły jej delikatnie drżeć, a po chwili rozkleiła się zupełnie. Chciała cieszyć się z przyjazdu brata, a nie ryczeć jak pięciolatka! Jednak Bill był jej najlepszym przyjacielem i przed nim nie umiała udawać.
Brat przytulił ją mocno. Kiedy poczuła jak jego ramiona ją obejmują, odetchnęła. Czuła jego zapach, który tak bardzo kojarzył jej się z dzieciństwem, z domem. Czuła się bezpiecznie.
- To przejdzie, Gin. Może ci się to wydawać nieprawdopodobne, ale to minie. Sama wiesz, jak było ze mną. Przed Fleur kochałem Olivię do szaleństwa i myślałem, że już nigdy nikogo tak nie pokocham. Widzisz, jak jest teraz. Możesz mi nie wierzyć, ale znajdziesz jeszcze kogoś, przy kim zupełnie zapomnisz o Harrym. – Odsunął ją na długość ramion i powolnym ruchem wytarł jej łzy. Tak samo, jak kilka lat temu. – No już, mała, uśmiechnij się.
Szybko zmienił temat. Była mu za to wdzięczna; Bill zawsze wiedział, co powiedzieć.
Bill przez trzy dni swojego pobytu w Norze rzucał jej ukradkowe spojrzenia, gdy myślał, że ona nie widzi. Lecz Ginny po ich rozmowie uspokoiła się i nie walczyła z uczuciami. Bill miał rację. To minie.
Zupełnie zapominała o Harrym, kiedy na horyzoncie pojawiała się Fleur. Całe swoje uczucia, głównie te negatywne, skupiała na wili. Uważała, że Francuzka nie jest odpowiednią osobą dla brata. I za punkt honoru objęła sobie uprzykrzyć jej życie.

Tak, to skutecznie odwracało uwagę od Harry’ego.

Uff, udało się. Nareszcie skończyłam. Najtrudniej się rozpędzić, prawda? Dlatego dajcie mi trochę czasu. Mam taką wenę na to opowiadanie! Tylko początki są najgorsze :)
Bardzo dziękuję, kochane, za te miłe słowa pod prologiem.
A, jeśli chodzi o długość rozdziału… No cóż, nie chciałam nudzić. Nie wiem, czy wszystkie będą takie krótkie, ciężko mi to stwierdzić.
Zapowiedź dwójki pojawi się na dniach.
Coś mnie wzięło na kolejne opowiadanie. Nie wiem, jak sobie dam z tym radę, no ale cóż. Raz się żyje.

8 komentarzy:

  1. Ty piszesz, że to jest krótki rozdział? Okej, może dla Ciebie. Nienawidzę długich postów, ale po przeczytaniu pierwszego zdania, zaczęłam czytać dalej. I... spodobało mi się, co rzadko się zdarza, bo mam wybredny gust.
    Informuj mnie o nowych rozdziałach na; szmaragdovva.blogspot.com < Z czego również się na niego zapraszam ;)

    Pozdrawiam,
    Szmaragda, xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz, że dopiero terazu tu jestem, za co jest mi cholernie wstyd, ale ostatnio w ogóle nie miałam czasu. Wiesz, ostatni miesiąc wakacji człowiek chce cię wyszaleć :).
    Co do rozdziału, był przyjemni ^^. Niesamowicie lekko się go czytało, a Twoje opisy są świetne. Naprawdę nie miałabym nic przeciwko, gdyby rozdział był dłuższy, nawet jeśli nic się nie dzało :).
    Fajnie i ciekawie przedstawiasz Ginny - właściwie tutaj jest chyba taka sama jak w książce, za co Ci niezmiernie dziękuję. Nie bardzo przepadam za zmeinianiem charakterów postaci, bo wtedy wydają mi się takie dziwne, nierealne ;p.
    No, a kiedy pojawi się Draco? Cholernie uwielbiam jego postać i to by było dziwne gdybym się o niego nie spytała ;p.
    Pozdrawiam i życze weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeszukiwałam blogi o HP i w końcu w ręce wpadł mi Twój. I co ja mogę o nim napisać? Po pierwsze moją uwagę przykuła szata graficzna - podobają mi się kolory, które idealnie łączą się z nagłówkiem, który sam nie jest napaćkany - po prostu dwie główne postacie, prosty tekst Calvina Harissa i wszystko współgra ze sobą. Zawsze powtarzam, że prostota jest najpiękniejsza. A co do rozdziału to przeczytałam go w mgnieniu oka. Główną bohaterką jest Ginny. Szczerze? Nie przepadałam za nią nigdy, ale może przez Twoje opowiadanie ją polubię? Na razie widzę, że u Ciebie jest bardzo osamotniona. Niby przebywa z rodziną, niby jest wokół niej tyle ludzi, ale właśnie w tym tłumie czuje wewnętrzną samotność. Dobrze, że przed Billem znalazła tyle odwagi by wydobyć z siebie wszystkie żale - takie rozmowy pomagają, chociaż myślę, że Ginny musi po prostu sama się z tego wszystkeigo wyleczyć. Harry..do tego dochodzi jeszcze Dean...a gdzie w tym wszystkim Draco? Jestem cholernie ciekawa co będzie dalej, więc proszę o informowanie mnie o nowych rozdziałach! :) A ja dodaję Twojego bloga do linków u siebie xD Pozdrawiam :*
    [spirala-milosci.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooh boski rozdział! Podoba mi się bardzo twoja Ginny, nie jest taka twarda i bezosobowa jak to się dzieje w większości fanficków. Ma swoje słabości, które momentami biorą górę nad wszystkim innym, jest taka bardziej ludzka.I pojawił się Bill, które zawsze jakoś tak darzyłam sympatią, chociaż jest postacią czwartoplanową czy tam nawet dalej ;).
    Według mnie początek jak najbardziej udany i podobały mi się słowa jej brata na wiadomość o miłości do Harry'ego. Nie było żadnego tekstu w stylu " walcz o to, to miłość twojego życia", tylko wręcz przeciwnie. Powiedział to co każdy najnormalniejszy człowiek powiedziałby innego w takiej sytuacji. Wielki plus dla ciebie za realizm ( o ile można mówić o realizmie w opowiadaniu o magii :D ).
    Pozdrawiam i czekam :*
    [malfoy-issue]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, że tu piszę, ale nie widzę spamownika ani nic. Tak czy inaczej u mnie nowy rozdział
      malfoy-issue.blogspot.com
      :)

      Usuń
  5. Ginny jest rozdarta między dwoma chłopkami. W Harrym zakochana, w Deanem się dobrze dogaduje i dzięki niemu chce zapomnieć o Potterze. Ale chyba na horyzoncie pojawi się ktoś trzeci. A tym kimś będzie Draco ;d.
    Dziewczyna chce uprzykrzyć życie Fleur. Oj, nie ładnie tak z jej strony. Billy ją pociesza, a ona mu się tak odpłaca.
    Ogólnie rozdział krótki, ale dobry, fajnie piszesz :).
    Czekam na rozdział drugi.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie nowy rozdział, zapraszam :) XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam. Hmm...kurczę biedna Ginny, bo z jednej strony ma Harry'ego, ale jest też Dean, Bohaterka ma przed sobą trudną decyzję, a z pewnością trochę się pokomplikuje gdy na horyzoncie pojawi się Malfoy.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy