Był ciepły sierpniowy wieczór.
Słońce powoli chowało się za horyzontem, a wiatr wprawiał w ruch zielone
jeszcze liście. Co jakiś czas dało się słyszeć skrzeczenie wron. Na niebie nie
było ani jednej chmurki.
Dzień jak co dzień. Ginny
spędziła większość czasu na podwórku, odgnamiając ogród. I tak nie miała nic
lepszego do roboty. Nawet mimo tego, iż Hermiona przyjechała zaledwie dwa dni
wcześniej. Nie dogadywały się zbytnio. Ona i Ron zamykali się w pokoju na górze
i rozmawiali przyciszonymi głosami, a kiedy Ginny wchodziła do środka, rozmowa
natychmiast ustawała. Dziewczyna rozumiała, że nie jest mile widzianym gościem
w pokoju brata, więc szybko zaprzestała takich wizyt.
Kiedyś, gdy była młodsza,
próbowała zaprzyjaźnić się z Hermioną, jednak ta zawsze wymawiała się nawałem
nauki, brakiem czasu lub po prostu znikała gdzieś z Harrym i Ronem. Ginny od
zawsze próbowała wkręcić się do ich małej „paczki”, tylko że nigdy jej się to
nie udało. Myślała, że był taki czas w czwartej klasie, kiedy czuła się przez
nich akceptowana. Ale szybko wyzbyła się tej myśli, kiedy Hermiona przyjechała
do Nory.
Ginny nauczyła się żyć z
uczuciami do Harry’ego i już nie rumieniła się na jego widok, dlatego tym
lepiej znosiła długie godziny ćwiczeń w Pokoju Życzeń w czwartej klasie. Odkąd
tylko zobaczyła Pottera po raz pierwszy, wiedziała, że jest w nim zakochana. A
miała przecież tylko dziesięć lat! I nawet mimo upływu czasu, to uczucie w niej
przetrwało, tylko potęgowane przelotnymi uśmiechami Harry’ego, które kierował w
jej stronę.
W czwartej klasie czuła się
częścią czegoś ważnego. Czuła, że ma przyjaciół. Czuła nawet, że Harry może
zwróci na nią uwagę. Wydawało jej się, że ten sławny Potter wreszcie się w niej
zakocha. Niestety, to uczucie szybko zniknęło, kiedy po zamku rozniosła się
plotka, iż Złoty Chłopiec spotyka się z Cho Chang. Ileż to nocy Ginny
przepłakała! Char, jej przyjaciółka, dobrze wiedziała, co się z nią dzieje. I
tylko ona jedyna wiedziała, co siedzi w głowie młodej panny Weasley. Na
szczęście krótki związek Cho i Harry’ego nie przetrwał. Jeszcze wtedy czuła
nadzieję, że może jednak, może kiedyś, on zwróci na nią uwagę.
Po przygodzie w Ministerstwie
Magii była niemal pewna, że są sobie pisani. Częściej rozmawiali, nawet na
posiłkach w Wielkiej Sali chłopak zajmował miejsce obok niej. Dużo czasu
spędziła, słuchając tego, jak mocno Harry tęskni za Syriuszem. Sama odczuła
jego brak, bo Black był wobec niej bardzo sympatyczny i zawsze starał się
poświęcić jej choć dwie minuty. Jednak jej kontakt z Potterem urwał się w
wakacje. Wysłała do niego list i długo czekała na odpowiedź, która nie
nadeszła. Znów zamknęła się w sobie.
Mama pozwoliła jej odwiedzić
Char. Spędziła u swojej najlepszej przyjaciółki cały tydzień i bawiła się świetnie.
Rodzice Charlotte byli po rozwodzie i dziewczyna mieszkała w wielkiej willi na
obrzeżach Londynu ze swoją matką. Char zadbała o to, by Ginny się nie nudziła.
Akurat wtedy pani Black*, mama Char, zaprosiła swoje siostry wraz z pociechami.
Przyjaciółka Weasley miała mnóstwo kuzynów i ta bawiła się świetnie,
zapominając o tym, że rodzina Char to mugole.
Matka Charlotte, Cirilla Black,
była blondynką średniego wzrostu. Miała ciemne oczy i zawsze pięknie się
ubierała. W świecie mugoli była kimś znanym, więc musiała się dobrze
prezentować. Mając dwadzieścia lat poślubiła dalekiego krewnego Syriusza,
Barlowa Blacka. Nie układało im się, Cirilla żyła w strachu, szczególnie od
momentu, w którym Barlow powiedział jej o Lordzie Voldemorcie. Kobieta podjęła
decyzję o rozwodzie i zabrała ukochaną córkę. W roku 1984 dowiedziała się o
śmierci byłego męża. Podobno zginął z ręki Śmierciożercy. Niestety, nie miała
okazji pożegnać się z byłym mężem, bo ciała nigdy nie odnaleziono. Cirilli najbardziej
było szkoda małej Charlotte.
Ginny poznała niemal całą
rodzinę Char. Cieszyła się, że może spędzić czas z kimś innym niż Ronem i
bliźniakami. To była całkiem przyjemna alternatywa. Lecz tydzień minął szybko i
dziewczęta były zmuszone się pożegnać. Gorąco obiecały sobie, że pozostaną w
kontakcie i spotkają się jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego.
Ginny akurat czytała magazyn o qudditchu,
kiedy do jej pokoju wpadła Hermiona i zaczęła wyrzucać z siebie słowa z
prędkością karabinu maszynowego. Rudowłosa udawała, że słucha wywodu starszej
koleżanki i co jakiś czas kiwała głową. Kiedy Hermiona wzięła jakąś książkę do
ręki, Ginny po cichu opuściła pokój. Nie lubiła takich sytuacji. Znów zaczynała
czuć, że może uda jej się zaprzyjaźnić z Granger. I znów miałaby okazję, żeby
przekonać się, jak niewiele dla niej znaczy.
Zeszła na dół. Usłyszała
charakterystyczne pohukiwania sowy. U stóp schodów zauważyła klatkę z Hedwigą,
miotłę Harry’ego i jego bagaże. Zmarszczyła brwi. Serce zabiło jej szybciej.
- Przyjechał Harry? – zawołała.
Molly Weasley wyjrzała z kuchni
ze zdziwioną miną.
- Wiedziałabym, że Harry jest w
moim domu – powiedziała.
- Na pewno? – zapytał ktoś za
plecami Ginny.
Dziewczyna odwróciła się
błyskawicznie. Harry stał przed nią. On, prawdziwy. Nie ten z jej snów. Rzuciła
mu się w ramiona i mocno przytuliła, jakby chciała sprawdzić, że jest realny.
Wciąż był wysoki, chudy. Wciąż miał zmierzwione czarne włosy. Wciąż zza
przydługiej grzywki widać było bliznę w kształcie błyskawicy. Wciąż kolana jej
się uginały na widok tych zielonych oczu w kształcie migdałów.
- Cześć, Ginny – rzucił chłopak
ze śmiechem.
Odsunęła się od niego i spłonęła
rumieńcem. Zareagowała zbyt impulsywnie. Ale on tylko stał i się uśmiechał.
Jakby widzieli się wczoraj.
- Harry!
Hermiona trąciła ją ramieniem i zarzuciła
Harry’emu ręce na szyję.
- Czemu nie odpisywałeś na moje
listy? Czy ty wiesz, jak ja się o ciebie martwiłam? Jak ci minęły wakacje? Jak
się czujesz? Co tu w ogóle robisz? – zasypała go gradem pytań. Harry skrzywił
się nieznacznie.
- Daj mu odetchnąć – rzucił Ron,
nonszalancko opierając się o ścianę. Bez słowa podszedł do przyjaciela i
uścisnął mu rękę. – Jak się trzymasz, stary?
- Bywało lepiej – Harry wzruszył
ramionami. Popatrzył znacząco na Hermionę i Rona. – Muszę wam o czymś
powiedzieć – zniżył głos.
- Później, później! Dajcie
chłopakowi zjeść, Ronald, idź zrób herbatę! – zarządziła Molly, lekko
rozgniewanym głosem. Podeszła do Harry’ego i objęła go ramieniem. – A ty chodź,
kochanie, na pewno jesteś zmęczony…
Wszyscy udali się do kuchni. Ron
i Hermiona wciąż się o coś sprzeczali, a Ginny uciekła do ogrodu. Nie chciała
im przeszkadzać.
Przeszła kilka kroków i za
starym dębem odnalazła ścieżkę, która prowadziła nad strumyk. Usiadła na
wielkim, płaskim głazie i wpatrywała się w wodę. Wzięła głęboki wdech i
powtarzała sobie: „Nie pozwól sobie na emocje, nigdy nie będziecie razem, daj
sobie spokój”.
Zaczynała trząść się z zimna,
kiedy czarna sówka usiadła obok niej. Poznała ją od razu. To sowa Deana
Thomasa. Uśmiechnęła się lekko. Korespondowali od początku sierpnia i naprawdę
czuła jakąś więź z tym chłopakiem. Czytając list od niego, nie mogła
powstrzymać uśmiechu na twarzy…
Dni mijały spokojnie.
Ginny codziennie czytała listy
od Deana Thomasa, usiłując wmówić sobie, że to jest właśnie to, na co tak długo
czekała. Miłość. Tak bardzo jej
pragnęła, że niemal udało jej się odwrócić myśli od Harry’ego. Jednak ciężko
było nie myśleć o Potterze, kiedy mijali się niemal co pięć minut, kiedy on
zagadywał ją na byle jaki temat, kiedy grali w Qudditcha, kiedy widziała ten
błysk w jego zielonych oczach. Wtedy wszystko wracało ze zdwojoną siłą. A ona
ze zdwojoną siłą musiała przekonywać siebie, że to Dean Thomas jest tym, na
kogo czekała.
Bezskutecznie.
Pewnego sierpniowego wieczoru do
Nory wpadł Bill, a za nim roześmiana Fleur. Ginny była zazdrosna o Francuzkę.
To takie głupie, takie dziecinne, a jednak bała się, że piękna wila odbierze
jej ukochanego brata. Tak długo czekała na wakacje, żeby tylko móc spędzić
więcej czasu z Billem, tymczasem on zdawał się nie mieć tego czasu. Przychodził
do domu raz na kilka dni, zjadał obiad i znikał.
Tęskniła za nim.
Tego wieczoru szczęście
sprzyjało Ginny, bo Ron i Harry zagadali Fleur, więc chcąc nie chcąc, Bill nie
miał co ze sobą zrobić. Dziewczyna po kolacji dyskretnie wzięła go pod rękę i
wyprowadziła na zewnątrz. Nie mówili dużo, ich nogi same wiedziały, w którą
stronę iść. Ściemniało się. Już po kilku minutach stali nad wartkim strumykiem,
którego szum zagłuszał cykanie świerszczy.
Usiedli na płaskim głazie i zaczęli
rozmawiać. Tak jak kiedyś. I nagle te wszystkie lęki wydały się Ginny
bezpodstawne. Przecież miała tuż obok swojego ukochanego brata! Czego ona tak
się obawiała?
- Gin, co się dzieje? – zapytał
w pewnym momencie Bill. Przechylił głowę w prawo i zmrużył czekoladowe oczy.
Kiedy tak robił, Ginny wiedziała, że nie uda jej się go okłamać.
Westchnęła i spuściła wzrok.
- Ja… sama nie wiem – przyznała
szczerze. I nagle wybuchła. Wszystko to, co chciała powiedzieć, a nie mogła.
Wszystkie uczucia, które tak długo skrywała. Wreszcie nie musiała się niczego
bać. – Kocham go, Bill. Wiem, że może jestem jeszcze zbyt młoda, żeby mówić o
miłości, ale ja cieszę się nawet z tych kilku sekund, kiedy on ze mną rozmawia.
To chore, sama siebie pogrążam, ale nic na to nie poradzę. On nigdy nie zobaczy
we mnie kogoś, kogo ja w nim widzę. Dla niego zawsze będę tylko młodszą siostrą
najlepszego przyjaciela, którą kiedyś uratował w Komnacie Tajemnic. Staram się,
naprawdę, staram się to przezwyciężyć, ale to silniejsze ode mnie.
Oddychała głęboko. Ramiona
zaczęły jej delikatnie drżeć, a po chwili rozkleiła się zupełnie. Chciała
cieszyć się z przyjazdu brata, a nie ryczeć jak pięciolatka! Jednak Bill był
jej najlepszym przyjacielem i przed nim nie umiała udawać.
Brat przytulił ją mocno. Kiedy
poczuła jak jego ramiona ją obejmują, odetchnęła. Czuła jego zapach, który tak
bardzo kojarzył jej się z dzieciństwem, z domem. Czuła się bezpiecznie.
- To przejdzie, Gin. Może ci się
to wydawać nieprawdopodobne, ale to minie. Sama wiesz, jak było ze mną. Przed
Fleur kochałem Olivię do szaleństwa i myślałem, że już nigdy nikogo tak nie
pokocham. Widzisz, jak jest teraz. Możesz mi nie wierzyć, ale znajdziesz
jeszcze kogoś, przy kim zupełnie zapomnisz o Harrym. – Odsunął ją na długość
ramion i powolnym ruchem wytarł jej łzy. Tak samo, jak kilka lat temu. – No
już, mała, uśmiechnij się.
Szybko zmienił temat. Była mu za
to wdzięczna; Bill zawsze wiedział, co powiedzieć.
Bill przez trzy dni swojego
pobytu w Norze rzucał jej ukradkowe spojrzenia, gdy myślał, że ona nie widzi.
Lecz Ginny po ich rozmowie uspokoiła się i nie walczyła z uczuciami. Bill miał
rację. To minie.
Zupełnie zapominała o Harrym,
kiedy na horyzoncie pojawiała się Fleur. Całe swoje uczucia, głównie te
negatywne, skupiała na wili. Uważała, że Francuzka nie jest odpowiednią osobą
dla brata. I za punkt honoru objęła sobie uprzykrzyć jej życie.
Tak, to skutecznie odwracało
uwagę od Harry’ego.
Uff, udało się. Nareszcie skończyłam. Najtrudniej się rozpędzić, prawda? Dlatego dajcie mi trochę czasu. Mam taką wenę na to opowiadanie! Tylko początki są najgorsze :)
Bardzo dziękuję, kochane, za te miłe słowa pod prologiem.
A, jeśli chodzi o długość rozdziału… No cóż, nie chciałam nudzić. Nie wiem, czy wszystkie będą takie krótkie, ciężko mi to stwierdzić.
Zapowiedź dwójki pojawi się na dniach.
Coś mnie wzięło na kolejne opowiadanie. Nie wiem, jak sobie dam z tym radę, no ale cóż. Raz się żyje.
Ty piszesz, że to jest krótki rozdział? Okej, może dla Ciebie. Nienawidzę długich postów, ale po przeczytaniu pierwszego zdania, zaczęłam czytać dalej. I... spodobało mi się, co rzadko się zdarza, bo mam wybredny gust.
OdpowiedzUsuńInformuj mnie o nowych rozdziałach na; szmaragdovva.blogspot.com < Z czego również się na niego zapraszam ;)
Pozdrawiam,
Szmaragda, xoxo
Wybacz, że dopiero terazu tu jestem, za co jest mi cholernie wstyd, ale ostatnio w ogóle nie miałam czasu. Wiesz, ostatni miesiąc wakacji człowiek chce cię wyszaleć :).
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, był przyjemni ^^. Niesamowicie lekko się go czytało, a Twoje opisy są świetne. Naprawdę nie miałabym nic przeciwko, gdyby rozdział był dłuższy, nawet jeśli nic się nie dzało :).
Fajnie i ciekawie przedstawiasz Ginny - właściwie tutaj jest chyba taka sama jak w książce, za co Ci niezmiernie dziękuję. Nie bardzo przepadam za zmeinianiem charakterów postaci, bo wtedy wydają mi się takie dziwne, nierealne ;p.
No, a kiedy pojawi się Draco? Cholernie uwielbiam jego postać i to by było dziwne gdybym się o niego nie spytała ;p.
Pozdrawiam i życze weny! :*
Przeszukiwałam blogi o HP i w końcu w ręce wpadł mi Twój. I co ja mogę o nim napisać? Po pierwsze moją uwagę przykuła szata graficzna - podobają mi się kolory, które idealnie łączą się z nagłówkiem, który sam nie jest napaćkany - po prostu dwie główne postacie, prosty tekst Calvina Harissa i wszystko współgra ze sobą. Zawsze powtarzam, że prostota jest najpiękniejsza. A co do rozdziału to przeczytałam go w mgnieniu oka. Główną bohaterką jest Ginny. Szczerze? Nie przepadałam za nią nigdy, ale może przez Twoje opowiadanie ją polubię? Na razie widzę, że u Ciebie jest bardzo osamotniona. Niby przebywa z rodziną, niby jest wokół niej tyle ludzi, ale właśnie w tym tłumie czuje wewnętrzną samotność. Dobrze, że przed Billem znalazła tyle odwagi by wydobyć z siebie wszystkie żale - takie rozmowy pomagają, chociaż myślę, że Ginny musi po prostu sama się z tego wszystkeigo wyleczyć. Harry..do tego dochodzi jeszcze Dean...a gdzie w tym wszystkim Draco? Jestem cholernie ciekawa co będzie dalej, więc proszę o informowanie mnie o nowych rozdziałach! :) A ja dodaję Twojego bloga do linków u siebie xD Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń[spirala-milosci.blogspot.com]
Oooh boski rozdział! Podoba mi się bardzo twoja Ginny, nie jest taka twarda i bezosobowa jak to się dzieje w większości fanficków. Ma swoje słabości, które momentami biorą górę nad wszystkim innym, jest taka bardziej ludzka.I pojawił się Bill, które zawsze jakoś tak darzyłam sympatią, chociaż jest postacią czwartoplanową czy tam nawet dalej ;).
OdpowiedzUsuńWedług mnie początek jak najbardziej udany i podobały mi się słowa jej brata na wiadomość o miłości do Harry'ego. Nie było żadnego tekstu w stylu " walcz o to, to miłość twojego życia", tylko wręcz przeciwnie. Powiedział to co każdy najnormalniejszy człowiek powiedziałby innego w takiej sytuacji. Wielki plus dla ciebie za realizm ( o ile można mówić o realizmie w opowiadaniu o magii :D ).
Pozdrawiam i czekam :*
[malfoy-issue]
Wybacz, że tu piszę, ale nie widzę spamownika ani nic. Tak czy inaczej u mnie nowy rozdział
Usuńmalfoy-issue.blogspot.com
:)
Ginny jest rozdarta między dwoma chłopkami. W Harrym zakochana, w Deanem się dobrze dogaduje i dzięki niemu chce zapomnieć o Potterze. Ale chyba na horyzoncie pojawi się ktoś trzeci. A tym kimś będzie Draco ;d.
OdpowiedzUsuńDziewczyna chce uprzykrzyć życie Fleur. Oj, nie ładnie tak z jej strony. Billy ją pociesza, a ona mu się tak odpłaca.
Ogólnie rozdział krótki, ale dobry, fajnie piszesz :).
Czekam na rozdział drugi.
Pozdrawiam.
u mnie nowy rozdział, zapraszam :) XD
OdpowiedzUsuńWitam. Hmm...kurczę biedna Ginny, bo z jednej strony ma Harry'ego, ale jest też Dean, Bohaterka ma przed sobą trudną decyzję, a z pewnością trochę się pokomplikuje gdy na horyzoncie pojawi się Malfoy.
OdpowiedzUsuń